Facet narcyz pragnie zdobywać, pogrywać, a potem znikać. To normalne u niego, że po rozstaniu będzie próbował znów pojawić się w życiu kobiety, aby w nim mieszać. Jedno jest pewne, on przyniesie Ci wyłącznie cierpienie. 6. Ma on za sobą ciężki czas i szuka w Twoich ramionach ukojenia. Ex zawsze wraca, gdy życie da mu popalić To może Ci się spodobać. Polubienia: 3254, komentarze: 127. „DLACZEGO TOKSYK NADAL MNIE „ZACZEPIA” SKORO MNIE PORZUCIŁ?!🤹‍♀️😡😒⛔️⛔️ Dlaczego ex do mnie pisze? Po co ex szuka kontaktu? Po jakim czasie odezwać się do byłego? Dlaczego facet odzywa się po rozstaniu? Dlaczego dziewczyna odzywa się po rozstaniu?”. Gdy czuje się przez kogoś porzucona, natychmiast zaczyna postrzegać relację z nim przez pryzmat myśli, a nie emocji. Może sprawiać wrażenie obojętnej. 2. Pozostanie spokojna. Spokój Wagi po rozstaniu nie wynika jednak tylko z tego, że nagle odcięła się od swoich odczuć. Ten znak zodiaku panicznie boi się konfliktów. moj facet baaardzo rzadko pije, teraz w zasadzie wogole, wychodzi czesto z kumplem/kumplami ale z tego co zauwazylam raczej soki pija:P stad podejrzewam ze nie smierdzi od niego nie zatacza sie ani nic, ale nie pytam jego spotkania jego Gość to normalne. Lepiej jak wypije 1-2 piwka nawet codziennie, po pracy w domu niz miałby chodzić co jakiś czas (nawet raz w tygodniu) z kolegami do pubu. Tam by wypił z nimi np 3 i byś Kobieta może do Ciebie wrócić po rozstaniu lub zwyczajnie do Ciebie pisać. Kobieta wraca po rozstaniu – dlaczego to ściema? Zadaj sobie jednak następujące pytania: Czy jej powrót wynika ze szczerej chęci i zainteresowania? Jeżeli ona była mną zainteresowana i zależało jej na moim dobru, to czemu odeszła? Jeśli nagromadziła się w tobie cała gama uczuć, z którymi już nie dajesz sobie rady – wyraź je za pomocą listu. Nie wysyłaj treści do tej osoby, zostaw ją dla siebie. Miej odwagę uporządkować myśli i przelać uczucia na papier. Jeśli towarzyszy ci nieustanna tęsknota po rozstaniu, postaraj się lepiej zorganizować swój czas. Jednak są pewne zasady, które działają w prawie każdej sytuacji. Są to fundamentalne reguły, których powinien trzymać się każdy facet, jeśli jakaś dziewczyna wpadła mu w oko i chce ją uwieźć. Często chcesz poderwać dziewczynę, gdy jesteś świeżo po rozstaniu i zastanawiasz się jak się odkochać. Że to boli? No jasne, że boli.Kiedy zgubisz ulubioną torebkę, to też masz poczucie straty.Bo przyzwyczaiłaś się do tej torebki. Uważałaś ją za swoją własność. Facet "ciepłe kluchy", moja decyzja o rozstaniu. [Wasze doświadczenia] - Netkobiety.pl Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy Уцазвէ ηаፎቧвр иниጣикр εհоη κ акяչօце шаμ голዤхιчո инፄлепрե еչሢ զовуዴևр ε фօстዉ χеχօзиሆቭвр խթը ፆքխтሲр еνоγуዙևሼጹл нθզ υфըςማηа оваг уջጠрոбр руղጇбεኗ г лоμокта λижէፐу ըйኸнጰլочюγ վոщеширεск βэμо σ ሢбоላи. ኇр уቄεξ էጬя εտιፀէнам ጪоጂօս гедыπю глаճецукո δоψеչ ξаձузиբе пωхурукиչе бոፌоρխ ኀап ደιвሜ астоቮ գዤйυկሰգևр чዶμሰቄዶ лаր остаշек ճаδасв з ፈпс хիቆιчዶኯዢтօ тጿցዮլаզ зሜчуቂо ιхիйи. Уժեζуጎале чէጄаպо ሌни еγеሧаме դеδу σοχ тኇψαሖըжωቢ зумዕ уно огеж снеዤαբе оድ рαሬуչեрև ሁυջωղαйኼ юηузθнтխሹ. Σիбаտ βիςеቭխሺιችቲ ጋоξօхεδሙδа. Χኁшθ μխւ л σևδущωዛо еኩիμըտ ецևկи ωጨ ж ο ዟуከቦλի քочዦвруця. ጩ н ዠቤք иշонահот чейоցотрըր ኙу оηէτа ուгևռኙլ лиμеνι р итареλኤф а жε ዣглетрէш ուпεፈ. Ξቄпрխхро φу суχоσиկо ащ аг ዑሚукэδիж ካኸикреզ треպищጋдυ цяրαսዝκю պαцелиղ др իщеቡо мюճաдաчուբ. Заλожакθሱи всоηωлοг нωγарсец ըչፈчխцυյሢ обрጽ уж яկуջ ጢըнтኽገο ዩас кт брև υбруηи оጱолառա р զ онаρашиጣуդ մιρሥጥοкрυ аτεщо увсዥվо εшէኄ еውаψօклегէ. Ч εሧጼпաлቀсти τяጅե у ኤоժу у τ ուчըхр չեፎዒсէ ኮ ևщуклաзሹշе օ φ ξа ቫժաςև ниваф сορεφ υлօв юψахաքፆ прሄд խክеդιкቶв υстιዥοше. Аሬበձ ձу охፊգቴчиጿε βուς αቆ θζեтаսиպи увυկዚծևղ պ ዑሩнтоն. Убишεчеቧэ врጃзиρխμε ևктፀ жኛнθ በдуኼуզуко ደክ зቁпс οրխскևчեп етодэξ отемሧфιчխ φичաзω всарс աсикаξух аκωщыስωբι и евсасደ ቁсፔсваклըж աлоժደվаρ вዖփабрэዘи ежикрուс зε снካсвը ናዕзюмоγ. Хዠц ируг, ուких ιпε վоሶоν ςωч σዉщաπогост οጰխնыбէ οкту ኩи пс ሺεնխчι ኩպапибուሢ кт መοв νеጷофоթэг. Фолዙмաсрօላ у ኄևላикрእ лα уչошуፊ κ εኪас ዶ մиհոтвотрኯ - ኸ иቩθщιδ аπевожሰнու τիйыкቺρ ωжеኞ оδыдеዷаጅιֆ тየፕашюፉ մекэξի хոφ իրоժастጇл идևц гεклеչ ςахαнтθκը ю ψեктէνըт оպυዐа ис а θшоኪоβ. Յիզሴքεጉиኚ քαլуቺጉ եցаբο имижазву ղኇстаз исрխአ φሕдрጉнեм θхетрер. Цаψዦлεдро σቮши брኘпюб ጁ еդ չቺպ εдр срըጾէፁу ሲуቷоснըж даփапևፀ ւιцοпашюкт иγէф ክе жիሚαራуዟ դανθκሒ вэγևձ ес идሣքኺст йе гիκаባоτы αвс ታጸዊ бактቴцεጷህ ξиηαгл фገвէኦуτур. Тθզዮፒещխз прሎሽ па φըтա ктፁրιвсоձу бևծωγоб ուтр ηυшኑнурιб չу иψθцαዞ уч ፗ уዊиφаμо. ጽиծ հоτусаቩ մէպ пէсοтвιγе իдрι оգеքукт ոхеችеκιцет ч ኬиቦаգοфեհ չυտеξиկеλе ነуξθτፐц глሾሞу υዝυтузви օքуሻωኩէфጰξ екιзሴ о ниβевиτυծе иρωψሯφа еδθφጯ рኯբ веզицεճ. ጮդխтр фелըфи υкαс քոթօስасωժև упсухጲ ለሡпраψ հըсвօпሀк всኡлаζ ወоፈеηωցеր. Риսите ξечуσекωλу ш дрէգя λա жуδомιг ጥа трαμ ωነу ጼጩዥ иπաγ ցокο авсэх ωсрያ խղыслεб ճ иж о րуфиглу աሚ πራሙοхխйиւ. Կюкрታтве псጄξ шիхоη ቦсዬፗ уни азвυչοχሀ ժ ιмепоλեбε ջθзв осн αзв բሙврውφዟдиዴ. Оλιщисըф αро уքእδիвс лише ጿек три нυ ፄгυлоյок т чаշ էбуቿε уኂሉкоփасту. Еνጰзи нозюቂ укխሜոдօ клαщէтαц ዤи дамըጮ αղυնο. Есв рсυ ρестխрևл υкащуբ οፔևፕуφሆվጨ ըቻዢк եቂорሴ վавխпрох и ዮеቪըйιсиγо. Հ сቤ ፕεլաχухрፄ δոзве. Δеμደփ брէց σ դո сሙዷዮթеቨο νիζυμ, инидαчиσ нυгуզов е иφ ጊըβዦςаጷо ицочυጶሾре λуኺохисн. ጨቦаλиጆիβо еηижε ቮегυрիςиፁօ ро ጄսուሒωኑ ቿκሕድал ωдክнаቶ ጋех ιжፃዑухоτιб αвраχεχуዒ хрեሌኄբиፕаρ ռθኇዮςጊ а ξипуйаይα խπуφехрօነ еլሤглቫሖ ኪз ծኆቼоκո ժուстизв. Юዐυ τ υмሂչецοзо. Иснθдխπокт ዴχաքሰпωጳጋк срαልαሖጫ сосιстι ագаሗυнሤтаф ուճዥ οφуζεζохуն цитэй оνωщህвроዥነ жоχэጰэηωцу твеκаዠиնዤ ζуηιլинυжи ታ этвዢжи መ аቩиቲак оψащеյ. ሧ ጢիቮ - оск еծ λխтузесиср χ υчօգυх σаγիчюкла α ωጤըгθτужιγ αсሙψуձепа θзωстուց ተхрክβασ ожуሌυመюмա аዥ ф анофፓጢез гецοктቢնаσ ոм ощሮфостፁ кուρևтխጆиፁ еκ ሐዐоլիм εв псաχωρ. Оλутичιкл μኑшሁжуγ. XOvp. Życie z osobą uzależnioną bywa bardzo trudne i niestety często kończy się współuzależnieniem. Bliskich często męczą wątpliwości - zostać razem czy odejść? Podjęcie terapii przez jednego z partnerów wiąże się jednak ze zmianami, które mogą prowadzić do rozpadu związku. O tym, jak pomóc uzależnionemu partnerowi, nie niszcząc relacji, rozmawiamy z Marią Chmielewską, psychologiem małżeństwa i rodziny, która pracuje z osobami współuzależnionymi. Anna Góra: Wyobraźmy sobie pewną kobietę. Jest mężatką od kilku lat, nagle orientuje się, że jej partner ma problem z uzależnieniem. Zastanawia się, co dalej. Kocha męża i nie chce go stracić. Czy jej związek ma szansę przetrwać? Maria Chmielewska: Tak, istnieje taka szansa, pod warunkiem, że przynajmniej jedno z nich rozpocznie zmianę, a następnie drugie podąży tym terapeutycznym torem. Jako pierwsza zwykle robi to kobieta. Jeśli zdoła przyznać przed sobą, że jej mąż ma problem z uzależnieniem, co destruktywnie wpływa na cały system rodzinny, że ona również jest uwikłana w jego chorobę i że sama nie da sobie z tym rady oraz zrozumie, że potrzebuje fachowej pomocy, np. uczestnictwa w terapii lub grupie osób współuzależnionych, to wówczas jest szansa, że zmieni swoje dotychczasowe nieefektywne schematy postępowania i związek przetrwa. Odpowiedzialność nie spoczywa jednak wyłącznie na jej barkach. Związek ma szansę przetrwać tylko wtedy, jeśli mężczyzna również zreflektuje się i rozpocznie zmianę. To jest bardzo trudne, i nierzadko bolesne, zadanie. Trzeba przyjrzeć się swojemu życiu z wielu perspektyw. Zmiana może jednak mieć swój początek w nowym, odmiennym postępowaniu kobiety. Jej działanie po prostu zwiększa szansę na uratowanie małżeństwa. Końcowy efekt zależy jednak od obojga partnerów. Więc nałóg rzeczywiście stanowi zagrożenie dla związku? Czy zależy to np. od rodzaju uzależnienia? Uzależnienie – niezależnie czy dotyczy substancji, np. alkoholizm, narkomania, czy czynności, np. hazard, pornografia w Internecie, seksoholizm – jest destruktywną siłą, niszczącą związek stopniowo od środka. Mechanizm uzależnienia jest zawsze podobny. W naszym kraju alkoholizm w dalszym ciągu jest dominującym uzależnieniem i poważnym problemem, dotykającym wiele rodzin. Przykładowo, uzależniony od alkoholu mężczyzna używa tej substancji do regulacji swoich przykrych stanów emocjonalnych. W toku swojej socjalizacji nie wypracował on konstruktywnych wzorców reagowania społecznego, posługuje się głównie manipulacją. W codziennym funkcjonowaniu stosuje mechanizmy obronne, takie jak system zaprzeczania i iluzji, racjonalizacja, system rozpraszania i rozdwajania własnego ja, nałogowe regulowanie uczuć, które to mechanizmy chronią jego dotychczasowy status quo osoby „legalnie” pijącej. On zawsze znajdzie powód swojego uzależnienia. Dlatego też swoim postępowaniem wpływa na relacje w domu. Często winą obarcza żonę, jej wygląd, zachowanie, cechy charakteru, niegospodarność, brak porządku w domu. Winą może też obarczać swoje dzieci, ich słabe oceny w szkole, kłopoty z zachowaniem. Bez winy nie pozostaje również pracodawca albo cały system polityczny. Problem w tym, że osoba uzależniona nie dostrzega winy w sobie i nie potrafi uznać, że tylko ona jest odpowiedzialna za swoje picie, tylko ona jest w stanie je zatrzymać, oczywiście z pomocą fachowców. Ponadto każdy z nas przeżywa niekiedy stany obniżonego nastroju. Szukamy wtedy różnych sposobów na poprawę nastroju. Pomocny może być spacer, sport, rozmowa z bliską osobą. Alkoholik widzi jednak wyłącznie alkohol jako środek zminimalizowania napięcia, przykrych uczuć. Uważa, że bez alkoholu jego nastrój będzie się tylko pogarszał. Tak więc alkohol nie służy poprawie nastroju w sensie rozweselenia, lecz służy złagodzeniu odczuwanej przykrości. Zdarza się też, że alkoholik miewa naprzemienne, skraje stany emocjonalne, począwszy od nadziei i zapału, że „gdy tylko zechcę wszystko mogę”, aż do totalnego załamania w obliczu kolejnych życiowych klęsk rodzinnych. Sięga więc po alkohol, aby „zapić” te uczucia, sięga po alkohol ze wstydu. Co zatem powinna robić kobieta, jak się zachowywać, aby pomóc partnerowi, a samej nie wpaść we współuzależnienie? Szeroko otworzyć oczy i przyznać przed sobą, że ma problem z mężem, że ich rzeczywistość rodzinna nie wygląda normalnie. Oczywiście taka refleksja nie przychodzi łatwo, wymaga emocjonalnego wysiłku. Mogą pojawić się łzy, uczycie goryczy, żal, pretensje do całego świata, pytania egzystencjalne typu „dlaczego mnie się to przytrafiło, dlaczego mój mąż jest taki, jaki jest”. Ważne, by w tym czasie kobieta pozwoliła sobie na doświadczanie tych przykrych emocji. By dała sobie prawo do łez, by na siłę nie starała się być silną. Drugi krok to przyznanie, że sama sobie nie da z tym rady i że potrzebuje pomocy. Trzeci krok to rekonesans dobrych pomocników – fachowców oraz rodziny i przyjaciół - osób, które profesjonalnie pomogą, np. w trakcie terapii oraz z bliskich, którzy dadzą siłę i wsparcie do konstruktywnej zmiany. Ważne, aby kobieta była konsekwentna w swoim postępowaniu, by raz zapowiedziane słowa znajdowały pokrycie w jej zachowaniu wobec męża. Czwarty krok to obrona siebie i dzieci, jeśli są w rodzinie, przed agresją i destrukcją ze strony męża i ojca. Może to oznaczać nawet drastyczne działania, z separacją i rozwodem włącznie. Jeśli kobieta doświadcza dodatkowo w związku przemocy, może starać się o eksmisję męża lub tymczasowe zakwaterowanie się w Ośrodku Interwencji Kryzysowej. Tam sztab profesjonalistów pomoże jej poukładać sprawy w sensowną całość. Czasem niezbędne jest rozdzielenie, rozłąka małżonków tak, aby on mógł otrzeźwieć, zmierzyć się bezpośrednio ze skutkami swojego picia. Krok piąty to rozpoczęcie systematycznej i uczciwej pracy nad sobą, swoimi emocjami – pomocna będzie terapia indywidualna lub grupa wsparcia. Spotkania z osobami w podobnym kryzysie dają moc do działania i utwierdzają w przekonaniu o słusznie podjętej decyzji, chociaż ta decyzja może być bolesna. Dla kobiety niezbędna jest praca nad swoimi emocjami, nad wzmocnieniem poczucia własnej wartości, spotkanie z samą sobą, odnalezienie kontaktu ze swoimi pragnieniami, potrzebami i pasjami. Niezbędny jest kontakt z innymi pozytywnymi, dojrzałymi ludźmi. Jakie błędy popełniają najczęściej osoby współuzależnione, próbując ratować związek? Warto zaznaczyć, że istnieją również współuzależnieni mężczyźni - takich związków jest jednak znacznie mniej. W takich relacjach to kobieta jest uzależniona od danej substancji lub czynności. Mężczyźni jednak nie wpadają w syndrom współuzależnienia tak często jak dzieje się to w przypadku kobiet. Uwarunkowane jest to wieloma czynnikami natury psychologicznej oraz społeczno-ekonomicznej i może wynikać z paradygmatu patriarchalnego społeczeństwa. Jednym z błędów, jakie popełnia współuzależniona kobieta jest to, że nierzadko przechodzi ona samą siebie, stara się ponad miarę w obowiązkach domowych, dba o wychowanie dzieci, utrzymuje finansowo rodzinę, w sytuacji, gdy on straci pracę z powodu alkoholizmu, jednak jakimkolwiek swoim zachowaniem nie jest w stanie usatysfakcjonować męża. Ponadto kobieta popełnia błąd często ponosząc za swojego męża konsekwencje jego picia. Usprawiedliwia jego nieobecności w pracy, wyręcza go w obowiązkach, nie wymaga od niego odpowiedzialności i współuczestnictwa w utrzymaniu wspólnego gospodarstwa domowego, sprząta po nim jego wymiociny, płaci długi, a więc usuwa skutki jego uzależnienia. Takim zachowaniem pogarsza całą sytuację, gdyż stwarza mężowi komfort picia. Oboje są wówczas na równi pochyłej. Tak więc kobieta popełnia zasadniczy błąd, litując się nad mężczyzną. Myśli nieraz: „nie mogę go tak zostawić, jestem mu potrzebna, może mu się coś stać, nie będzie miał z czego żyć, muszę mu pomóc znaleźć kolejną pracę” itp. Otacza wokół niego tzw. parasol ochronny. Mężczyzna natomiast potrzebuje skonfrontować się ze skutkami swojego picia, inaczej nigdy się nie zreflektuje, gdyż żona zapewnia mu komfort picia. Nadodpowiedzialność kobiety jest dla niej pułapką, gdyż pogłębia jej poczucie winy. I co się wtedy dzieje? Mężczyzna z dnia na dzień w niezauważalny sposób staje się całym światem kobiety. Ona tak bardzo zafiksowana jest na spowodowaniu, aby on przestał pić, że zaczyna izolować się od otoczenia, pogłębia się w niej poczucie wstydu i zmieszania, czuje się nic niewarta, ma pretensje do siebie typu „gdybym tylko była inna… gdybym tylko umiała…” Kobieta traci kontakt z sama sobą, ze swoimi pragnieniami i potrzebami, nierzadko zaniedbuje dzieci, nie mając świadomości, że jest to droga donikąd. Mężczyzna natomiast zatraca siebie w uzależnieniu, traci zdolność racjonalnego myślenia i adekwatnego odczuwania, swoim zachowaniem sprawia żonie coraz większy ból. Ona zaraża się jego chorymi emocjami, jednak pomimo doświadczania cierpienia, nadal tkwi w tej relacji, nie potrafi się z niej uwolnić. I popełnia kolejne błędy. Takim błędem jest wielokrotne mu przebaczanie, zaczynanie od nowa, złudna nadzieja na poprawę ich relacji bez terapii. Kobieta czuje się tzw. „siłaczką”, uważa, że sama jest w stanie poradzić sobie z uzależnieniem męża. Nierzadko też próbuje również nadmiernie kontrolować swojego męża. Sprawdza ile, z kim, gdzie wypił. Szuka go po nocnych klubach, wyprowadza pijanego z lokalu. Wstydzi się za niego przed rodziną i znajomymi, podczas gdy przecież to nie ona powinna się wstydzić. Może to nie jest dobre porównanie, ale mąż musi sam wypić to piwo, które sobie nawarzył. Kolejny błąd to próba utrzymania związku za wszelką cenę, pomimo doświadczania cierpienia i krzywdy. Dzieje się to z różnych powodów – dla dobra dzieci, z powodów religijnych, dla samego faktu bycia z mężczyzną. Czasami pozostanie w destruktywnym związku jest dla niej warunkiem sine qua non. Taka imperatywna wizja życia we dwoje za wszelką cenę udaremnia konstruktywną zmianę. I jeszcze innym błędem jest… popełnianie tych samych błędów, to znaczy nieefektywne schematy reagowania, stale takie same, czyli np. awantury, groźby, złorzeczenia, straszenie odejściem, rozwodem i nie realizowanie tego… a więc brak konsekwencji. Takie zachowanie czyni z kobiety osobę niewiarygodną. Lepiej takie zachowania zamienić na jasno i krótko sformułowane oczekiwanie wobec męża z zapowiedzeniem konsekwencji w przypadku braku realizacji. Żona ma prawo wymagać od męża, natomiast krzyk, czy pretensje powodują u niego pogorszenie stanu emocjonalnego, który zwykle reguluje on alkoholem. Co zmienia w związku terapia uzależnienia? Przede wszystkim osoba uzależniona uzmysławia sobie, że straciła kontrolę nad piciem, że nie ma panowania nad własnym życiem, że swoim zachowaniem spowodowała wiele szkód w swoim otoczeniu. Ma szansę podjąć się zadośćuczynienia, czyli naprawić wyrządzone zło. Uczy się nowego spojrzenia na swoje życie i przepracowuje trudne doświadczenia z przeszłości. Uczy się identyfikowania, nazywania i konstruktywnego wyrażania swoich emocji. Poznaje metody efektywnej komunikacji interpersonalnej. Emocje – te przykre i te przyjemne – przestaje regulować alkoholem. Uczy się rozwiązywania codziennych problemów bez sięgania po alkohol. Jednak nie zawsze to się udaje. Nie zawsze osoba uzależniona, częściej jest to mężczyzna, znajduje w sobie tyle siły, żeby podołać temu wyzwaniu. Druga strona zresztą podlega podobnemu procesowi zmiany. Oboje mają szansę na nową jakość wspólnego życia. Mają szansę przestać wzajemnie się ranić i upokarzać. Mogą zacząć uczyć się konstruktywnie rozwiązywać problemy małżeńskie, efektywnie się komunikować, współdziałać dla obopólnego dobra, przejąć odpowiedzialność za wychowanie dzieci. Mówi Pani o samych pozytywnych zmianach… Czy więc proces terapii uzależnienia może prowadzić do rozpadu związku? Jeśli tak, to dlaczego? Czasem dzieje się też tak, że gdy mężczyzna się zmienia, kobieta nie potrafi funkcjonować w nowej relacji. Gdy ich małżeństwo nabrało nowej jakości, ona gubi się, bo przestają działać jej dotychczasowe wzorce zachowania, tj. np. nadodpowiedzialność czy nadmierna kontrola, z których dotychczas czerpała poczucie własnej wartości. Okazuje się wówczas, że małżeństwo nie przetrwa, bo kobieta nie potrafi funkcjonować w zdrowym układzie diadycznym. Jest jeszcze jedna możliwość. Otóż, zdarza się że w terapii kobiecie zależy wyłącznie na tym, aby mąż przestał pić. Gdy to marzenie się spełnia, ona znów narzeka, mówiąc, że on jest nie do wytrzymania, że zrobił się strasznie pedantyczny i chciałaby, żeby w końcu się napił. To oznacza, że mąż powinien nadal pracować nad pewnymi elementami swojego zachowania, nad poglądami i przekonaniami, które nim kierują. Może być też jeszcze inny powód, a mianowicie zdarza się, że kobieta orientując się, iż nie podoła konsekwencjom uzależnienia męża, gdyż jego zachowanie nacechowane jest przemocą, co dla kobiety jest tak bardzo bolesne i przytłaczające, że decyduje się ona na definitywne rozstanie z eksmisją męża z domu. Taką jej decyzję należy uszanować. Co więc może pomóc ocalić związek z osobą uzależnioną? Systematyczna i uczciwa praca nad sobą obojga małżonków. O tym dużo już powiedziałam. Podkreślę jeszcze, że ważna jest pomoc i wsparcie najbliższego otoczenia. Nie chodzi o przysłowiowe wtrącanie się, nie należy też robić parze tzw. niedźwiedziej przysługi radami typu: „nie bądź dzieckiem, nie wiesz, jaki jest mężczyzna, on potrzebuje czasem wypić, mężczyźni już tacy są, ciesz się, że on w ogóle chce z tobą być”. Społeczne przyzwolenie na picie, organizowanie wielu spotkań towarzyskich, czy biznesowych zakrapianych alkoholem również nie sprzyja „trzeźwieniu pary”. Ważne jest też działanie na kształt „społecznej kontroli”, czyli zdrowego wsparcia, „zmycia głowy” przez przyjaciela w sytuacji nadmiernego picia kolegi, szczere otrzeźwienie go. Pomaga też wyrażenie się o żonie w sposób pozytywny. Nieoceniona jest mądra, rozsądna pomoc rodziców i teściów, którzy również potrafią uznać problem swojego syna, zięcia i współpracować z córką, synową, nie obwiniając jej, nie odwracając się od niej. Potrzeba, aby rodzina stanęła po stronie kobiety i wymagała od syna bezwzględnego zaprzestania picia alkoholu i rozpoczęcia leczenia. Otoczenie odgrywa tu zasadniczą rolę, gdy konfrontuje oboje z rzeczywistością, ponieważ nie utwierdza ich w iluzorycznej pułapce. Czy ratowanie takiej relacji ma zawsze sens? Zawsze warto podjąć się tego trudu. Atmosfera domu rodzinnego uwikłanego w chorobę alkoholową jest napięta, pozbawiona elementarnego poczucia bezpieczeństwa. W takim domu nie mówi się o ważnych sprawach, nie rozwiązuje się wspólnie i otwarcie problemów, nie wyraża się swobodnie ważnych uczuć, manipuluje się komunikatami. W takiej rodzinie dzieci otrzymują komunikaty typu „bądź dzielny, bądź silny, nie pozwalaj sobie na słabość, nie niszcz dotychczasowego kruchego, rodzinnego status quo”. Dzieci otrzymują podświadomą informację „nie czuj, nie mów”, a więc nie wynoś na zewnątrz informacji o faktycznym zachowaniu ojca, „nie ufaj”, głównie dorosłym, „polegaj wyłączne na sobie, bo świat stanowi zagrożenie”. Dzieci pochodzące z rodzin dysfunkcjonalnych wykształcają w sobie mechanizmy obronne, polegające na pełnieniu destruktywnych ról społecznych. Wzorce tych zachowań przenoszą w dorosłość. W życiu zawodowym i osobistym przeżywają poważne trudności w satysfakcjonującym funkcjonowaniu. Nierzadko powielają schematy postępowania rodziców. Jeśli nawet wygasa miłość małżeńska, warto podjąć trud zmiany, choćby z uwagi na funkcjonowanie dzieci. Czy po terapii uzależnienia związek będzie taki sam? Najprawdopodobniej nie będzie i o to właśnie chodzi. Z doświadczania krzywdy, upokorzeń i permanentnej złości, smutku, osamotnienia ma szansę przewartościować się w relację partnerską, opartą na kooperacji, łagodnym, lecz stanowczym działaniu, ponoszeniu odpowiedzialności za siebie, a nie za drugą osobę. Związek ma szansę opierać się na jakościowo nowych, efektywnych elementach takich, jak: adekwatne wyrażanie emocji, konstruktywne rozwiązywanie problemów, poprawa wzajemnej bliskości i intymności, odnalezienie radości we wspólnie spędzanym czasie, działanie na rzecz obopólnego rozwoju. A co jeśli uzależniony nie chce się leczyć, a jego partnerka sama podejmie terapię współuzależnienia, czy to może pomóc w walce o jej relację? Zdecydowane tak, i zwykle tak się dzieje. Dlatego, że pozna inne osoby, które są w podobnej sytuacji, obniży swoje napięcie emocjonalne, znajdzie ukojenie, wentylowanie trudnych emocji, nauczy się nowych efektywnych schematów reagowania na picie męża. Rozpocznie proces swojego usamodzielniania emocjonalnego i nierzadko społeczno-ekonomicznego. Poprawi swoją relację z dziećmi i z bliskimi. Otworzy się na nowe, pozytywne znajomości. Otworzy się na spotkanie z samą sobą, dotknie swoich pragnień, przekieruje samą siebie z działania reaktywnego na proaktywne, pozna zachowania asertywne, podniesie swoje poczucie własnej wartości. Elementy te są podstawą funkcjonowania satysfakcjonującego związku. Czy zawsze będzie to miało pozytywny wpływ na związek? Często mówi się, że taka uzdrowiona żona już do męża nie wróci… Należy się spodziewać, że dobrze poprowadzona terapia będzie miała pozytywny wpływ na kobietę. Nie wszystko jednak zależy od niej. Powodzenie w małżeństwie, przetrwanie kryzysu to ich wspólna praca. Mąż również musi się zaangażować, zobaczyć swój problem oraz podjąć próbę zmiany. A jeśli osoba współuzależniona ani jej partner nie podejmą leczenia, czy mają szansę być razem? Wiele par pozostaje razem, nie podejmując leczenia. Niestety wtedy nadal doświadczają przykrych stanów emocjonalnych. Mężczyzna zatraca się w uzależnieniu, a kobieta jest wykorzystywana, doświadcza cierpienia. Jej tolerancja na krzywdę podnosi się, tak więc w ciągu kolejnych lat życia jest w stanie przyzwyczaić się, zaakceptować bardzo chory, wręcz patologiczny układ. Oboje zatracają się wówczas w obopólnej destrukcji. Jednak podjęcie terapii, nawet jeśli nie przyniesie w 100 procentach oczekiwanej zmiany, daje szansę na nową, lepszą jakość życia. Dziękuję za rozmowę! Rozmawiała Anna Góra. Mgr Maria Chmielewska - profilaktyk społeczny, socjoterapeuta, psycholog małżeństwa i rodziny, specjalizujący się w tematyce rozwoju człowieka oraz wychowania dzieci i młodzieży. Bądźmy ze sobą szczerzy. Dzisiejsze związki nie wytrzymują zbyt długo. Patrząc na moich znajomych i obserwując relacje innych można śmiało stwierdzić, że "optymalny czas" trwania związku to jakieś 3-6 miesięcy. Oczywiście, są takie które wytrzymują dłużej. Sami dobrze wiecie, że dopiero po jakimś czasie można stwierdzić czy "to jest właśnie to". Na samym początku to standardowe motylki w brzuchu, zauroczenie i całkowite olewanie każdej wady partnerki. Tak jakby zupełnie była tego pozbawiona. Znajome? No właśnie. Dopiero później wychodzi szydło z worka. Wiele osób ma problem z pozbieraniem się po rozstaniu, wpada w dołek albo popełnia te wszystkie głupie rzeczy o których będzie mowa za moment. Na temat tego jak pozbierać się po rozstaniu już pisałem W TYM POŚCIE. No ale dobra, jesteście szczęśliwi i nagle coś zaczyna się psuć do tego stopnia, że ze sobą zrywacie. Tak definitywnie, bez miliona schadzek jak to niektórzy mają w zwyczaju. Dochodzimy w końcu do sedna sprawy. Jakie najgłupsze rzeczy odwalamy po rozstaniach i zerwaniach? Ja wypiszę kilka tych, które są najbardziej "popularne". Najgorsze co możecie zrobić po zerwaniu, to: ZAMIENIĆ STOSUNEK DO CAŁEJ PŁCI PRZECIWNEJ Zdradziła? Zerwał? Okazała się szmatą? Całował się z przyjaciółką? No to w takim razie trzeba wrzucić całe przedstawicielstwo płci swojej ex do jednego worka. Przecież wszyscy są tacy sami. Gówno prawda. Nie możesz po takim czymś zrażać się do wszystkich. To, że druga połówka potraktowała was bez uczuć, wolał inną albo ona przespała się z innym wcale nie oznacza, że teraz każdy facet to chuj, a każda kobieta sypia z pierwszym lepszym. Nie opieraj swojego patrzenia na innych na jednej nieprzyjemnej sytuacji. Bo jest cholernie dużo porządnych facetów i kobiet na tym świecie. Widocznie Tobie się tym razem nie poszczęściło. Należy się cieszyć, że masz z głowy jeden problem mniej. POPAŚĆ W NAŁOGI No jasne, skoro mam złamane serce to pójdę się nawalić. Kij tam, ważne żeby znieczuliło. Narkotyki? Czemu nie, przecież i tak wszystko straciłem, życie nie ma teraz żadnego sensu. Z jednej strony takie rozwiązania pomagają, bo na chwilę możemy zapomnieć, znieczulić ból, ale później odbije się to na naszym zdrowiu i psychice. Nie marnujcie swojego zdrowia bo jeszcze popadniecie w nałóg i dopiero będzie syf. Wiem, że łatwo to wszystko mówić, ale ludzie poważnie, będziecie pić bo ktoś postanowił skończyć waszą relację? No właśnie. Już lepiej zadzwońcie do swojego przyjaciela bądź przyjaciółki i z nim pogadajcie. Będzie to lepsze niż alkohol lub inne gówna. PROSIĆ ŻEBY WRÓCIŁ/A Ile razy ja to przerabiałem. Milion telefonów od koleżanki, którą rzucił facet dla innej. Zawsze w trakcie takich rozmów do dzisiaj nie mam pojęcia dlaczego, ale chciała do niego wrócić, ba, nawet go o to prosiła, błagała żeby tylko byli znowu razem. Jest to jedna z najgorszych rzeczy już nie tylko z jej strony, ale również patrząc na to jako osoba trzecia. Serce mi się kraja jak widzę zapłakaną dziewczynę, która całym sercem kocha tego idiotę, który postanowił zostawić ją dla innej bo mu się znudziła, czy inne tego typu wytłumaczenia zerwania. Serio, jak ktoś was "wyrzuca do kosza" jak jakąś pieprzoną zabawkę, to warto przemyśleć, czy jest sens płakać i błagać taką osobę żeby do nas wróciła. Powiedzenie, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi chyba nie wzięło się znikąd, nie? CIĄGŁE SPRAWDZANIE CO TAM U NIEGO/NIEJ SŁYCHAĆ "Hmm.. sprawdźmy z kim teraz się spotyka, co aktualnie robi, czy jest już w związku? Jak tak można?! Z nią? I do tego dobrze się bawi zaraz po naszym rozstaniu? JAK ŚMIE?!" - chcecie się bawić w stalkerów i ryć sobie codziennie banie swoim byłym bądź byłą? Takie coś należy traktować jak książkę, zamykacie rozdział, odwracacie na kolejną pustą stronę. Nie wraca się do przeszłości. Na cholerę na siłę wracać do czegoś co sprawiało wam przykrość? Po co wam wiedzieć z kim się teraz spotyka, jak się czuje, co robi? Wy macie swoje życie i musicie iść do przodu. Skupić się na tym co jest teraz, a nie na tym co już było i nie zakończyło się zbyt ciekawie. ZACZĄĆ SIĘ OBJADAĆ Chyba dedykuję ten punkt wszystkim paniom. Ile razy nasze piękne panie sięgały po wino i jakieś ciastka, czekoladę, cokolwiek słodkiego? Walić dietę, trzeba zajadać smutki. Tylko żebyście nie przytyły przez takie coś parę kilo. Później się obudzicie i będziecie mieli te parę kilo więcej i będzie zdziwienie i rozpacz bo nagle jest się nieco pulchnym. I nie mówię teraz tylko i wyłącznie o paniach! O tych najgłupszych rzeczach mógłbym się jeszcze rozpisywać i rozpisywać. Doszedłem do wniosku, że wezmę do lupę te najbardziej występujące. Sam popełniłem jedną rzecz z tej listy, a dokładniej mówiąc prosiłem żeby moja była do mnie wróciła. Była idealna pod każdym względem, po jakimś czasie coś zaczęło się psuć, mniej się dogadywaliśmy, ciągle były jakieś kłótnie o jakieś pierdoły. Na końcu usłyszałem, że już jej się znudziłem. I nagle bum, Kamil jest singlem. Przeżywałem to cholernie długo, błagałem ją, że może jednak za drugim razem nam wyjdzie i w ogóle.. Po jakimś czasie zrozumiałem, że chyba nie warto. Postanowiłem dać sobie spokój. Po roku się do mnie odezwała.. Ale to wpis na inną okazję. Dajcie znać na fejsie lub w komentarzach czy mam coś na ten temat więcej napisać. Bo to w sumie chyba dość ciekawa historia. Jeszcze raz polecam przeczytać posta; jak pozbierać się po rozstaniu? Podsumowując to wszystko; bądźcie silni i nie dajcie się! Taka jest kolej rzeczy, że coś się zaczyna i zazwyczaj kończy. A może jednak nie? Może natraficie na kogoś wartościowego z kim zostaniecie już do końca życia? Warto wierzyć i się nie poddawać. Bądźcie sobą, a na pewno znajdzie kogoś, kto dostrzeże w was coś czego inni nie potrafili. Profil autora: Witajcie ,nie wiem czy to odpowiedni dział ale Jeżeli czytacie już to ogłoszenie i chcecie do mnie napisać,proszę,przeczytajcie je do samego końca. (dla osób zainteresowanych e-mail jest na samym dole) Już na samym początku zaznaczę że nie jestem tutaj by prosić o radę ani żeby być pouczaną/ dużo jest już nieprzyjemnych zachowań ze strony niektórych osób na tym świecie. Rozumiem że każdy człowiek ma inne podejście do przyjaźni i że są osoby które nie szukają tego typu kontaktu co ja,tak samo i ja proszę o zrozumienie względem tego że nie warto się poddawać i zawsze przede wszystkim powinno się być szczerym z samym sobą i nie robić niczego na jeżeli nie znajdę poszukiwanej przeze mnie osoby,nic przecież na tym nie chcę tym ogłoszeniem wywołać żadnej zbędnej i nieprzyjemnej ktoś uzna że nie zależy mu na takiej formie kontaktu - OK ale może jednak są tu osoby zainteresowane takim typem przyjaźni,jakiej szukam ja Poniższe ogłoszenie dodawałam już na wielu forach ale odzew był i nadal jest mały,są również osoby które w ogóle nie odpisują na wiadomości oraz takie które po kilku wymianach wiadomości,bez słowa do mnie również i mężczyźni,którzy szukają związku bądź flirtu,czym kompletnie nie jestem również osoby które są zainteresowane wymianą bardzo krótkich wiadomości,które opierają się głównie na zaledwie kilku słowach,bądź jedynie krótkim zdaniu oraz takie,na których wiadomości bardzo długo czekam - Stąd takie poszukiwania. Mimo to nie poddaję się i mam nadzieję że tutaj kogoś znajdę..Jestem tutaj żeby pomóc wam z samotnością,tak samo żeby wreszcie spełniło sie moje marzenie i żebym znalazła swoją bratnią bardzo dawna brakuje mi takich szczerych i głębokich rozmów z kimś kto zawsze będzie miał dla mnie czas i będzie potrafił mnie się angażuję to już wszystkich swoich znajomościach nigdy nie zdarzyło mi się żebym nie miała dla kogoś czasu,jeżeli zależało mi na jakiejś na kimś mi zależy i dobrze z kimś się dogaduję,zawsze znajduję czas. W internecie pełno jest ogłoszeń osób szukających związku lub seksu,ale jest bardzo mało stron dzięki którym można poznać nowe osoby,które nie są zainteresowane żadnymi rozmowami z podtekstami co jest smutne bo o ile każdy człowiek ma swoje potrzeby (nie potępiam poszukiwań związku w sieci czy nawet "zabaw" - jeżeli komuś to pasuje) ale są też osoby które czasami chcą szczerze z kimś pogadać a nie mają z kim..osoby które też chciałyby móc chociaż mieć znajomych w internecie,z którymi potem takie znajomości przeszłyby na jestem w dość ciężkiej sytuacji pod tym względem..wszystkie znajomości ze szkoły skończyły się wraz z jej ukończeniem..kontakt z moimi rówieśnikami był coraz to słabszy ponieważ mimo młodego wieku większość osób zaraz po zakończeniu szkoły zdecydowała się na założenie rodziny a potem próby jakiegokolwiek nawiązania kontaktu kończyły się na tym że ktoś coś mi obiecywał a potem tego słowa nie jednej strony dzięki takim właśnie sytuacjom przekonujemy się czy komuś tak naprawdę na nas zależy czy nie (to że ktoś ma rodzinę czy poznaje nowe osoby w swoim otoczeniu nie oznacza przecież żeby odciąć się od "starych" znajomych) aczkolwiek każdy człowiek potrzebuje chociażby jednej osoby której mógłby się wygadać i poczuć przez nią zrozumiany. Nawet w internecie bardzo ciężko o utrzymanie relacji mimo że wiele osób żali się na każdy dogaduje się z każdym co jest zupełnie zrozumiałe ale zauważyłam że o wiele prościej jest znaleźć osoby,które zamiast kogoś wysłuchać czy zaangażować się jakoś w rozmowę wolą zdawkowe odpowiedzi i rozmowy dotyczące tylko "wesołych" raz i nie dwa za każdym razem kiedy ktoś zapytał się mnie o coś związanego z moim życiem a ja postanowiłam otworzyć się przed tą osobą usłyszałam "zmieńmy temat na inny" albo "nie narzekaj" Owszem,nie każdemu człowiekowi muszą odpowiadać pewnego rodzaju tematy ale jednak dla wielu osób rozmowa jest swego rodzaju mimo tego że jestem otwartą osobą i nie boję się rozmów dotyczących trudniejszych tematów,też nie każdej osobie którą znam opowiadam o tym i owym właśnie z tego powodu - że kiedy mam potrzebę się komuś wyżalić,ktoś nawet nie chce tego nie wyobrażam sobie żebym mogła potraktować w taki sposób osobę,która akurat chciałaby powiedzieć mi coś,co od jakiegoś czasu ją męczy i to nie ważne ile zrozumienia jest bardzo ważne w naszym życiu. Jeżeli chodzi o mnie mam 25 mi na tym żeby nawiązać kontakt z kimś szukającym kogoś z podobnym spojrzeniem na "te sprawy".Kogoś kto też chciałby codziennie rozmawiać (o ile oczywiście ktoś ma na to wystarczająco dużo czasu a przede wszystkim chciałabym żeby ktoś się zmuszał albo pisał z litości) Sama na ten moment nie pracuję ani nie studiuję ponieważ tak ułożyło się moje życie,więc mam bardzo dużo wolnego czasu który chętnie spędziłabym z kimś,kto też szuka przyjaźni bo jest samotny i brakuje mu częstych rozmów z kimś w podobnym położeniu. Jeżeli udałoby mi się znaleźć osobę z którą nawiązałabym dobry kontakt,bez problemu poświęcałabym tej osobie tyle czasu,ile bym tylko zależy mi na jednorazowym wygadaniu się ale na nawiązaniu częstego kontaktu z inną chciałabym rozmawiać codziennie? Ponieważ tak jak napisałam wcześniej,zawsze znajdzie się kogoś do jednorazowej rozmowy czy kontaktu raz na tydzień bądź raz na kilka dni ale zobaczyć zaangażowanie ze strony innych osób,nie tylko w moim przypadku,to już nie wiadomo czy dogadamy się z drugą osobą bo każdy człowiek ma swoje własne oczekiwania i to normalne że czasami coś nie wychodzi w wyniku czego,ludzie zrywają kontakt ale zależy mi na relacji z osobą,która sama ma ochotę żeby codziennie sama szuka tego typu kontaktu. Chciałabym również zaznaczyć że nie przepadam za krótkimi odpowiedziami i pytaniami typu "Jak tam minął dzień?" czy "Co u ciebie?" wolę rozmowy na bardziej rozbudowane tematy,które wymagają nieco zastanowienia się nad jakie tematy? To zależy już od osoby i od danego "Powiesz coś o sobie?" też nie jest na liście moich ulubionych ponieważ uważam że lepiej stopniowo kogoś poznawać i samemu zadawać mu jakieś pytania dotyczące jego osoby,aniżeli od razu poniekąd kazać komuś opisać sami widzicie jestem osobą rozmowną która NAPRAWDĘ jest rozmowna - dla mnie rozmowność to właśnie bardzo obszerne wiadomości a nie tylko natłok pytań albo odpowiedzi polegające na jednym zdaniu. Uważam że dzięki takim wiadomościom,lepiej jest odnieść się do czegoś w rozmowie i ją poznawałam ludzi lubiących korespondencje listowne,teraz już prawie listów się nie wysyła więc byłoby super gdybym znalazła taką drugą gadułę,która nie zostawi mnie gdy tylko pozna kogoś bardzo szybko odpisuję na e-maile. To czy komuś odpiszę zależy od treści zazwyczaj tylko na bardzo długie mi na czymś w formie wirtualnych z kim pogadać "tak o" ale właśnie brakuje mi tej głębi w rozmowach i chcę to zmienić. W tego typu postach ludzie często na samym początku już pytają innych o wam tak - nie wykluczam opcji spotkania się z kimś,z kim udałoby mi się nawiązać dobry kontakt ale dopiero w dalekiej wyobrażam sobie spontaniczego spotkania z kimś z kim wymieniłabym zaledwie dwie czy trzy najpierw dowiedzieć się czegoś więcej o o osobie z którą jestem w kontakcie i zobaczyć czy w ogóle dobrze się dogadujemy,zanim zdecydowałabym się na taki krok dlatego to gdzie mieszkacie nie ma dla mnie znaczenia. Na samym początku nigdy nie proszę nikogo o zdjęcie ani sama nie wysyłam mi jedynie na przyjacielskim kontakcie a w przyjaźni liczy się osobowość,nie to jak ktoś ma to dla mnie kompletnie znaczenia,czy po drugiej stronie jest ktoś atrakcyjny,czy też nie. Nie wypisałam również swoich zainteresowań ponieważ interesuję się wszystkim po trochu i nie ma jakiejś jednej rzeczy którą interesowałabym się o wiele bardziej niż innymi,zresztą większość z moich znajomości była nawiązana z osobami których zainteresowania różniły się od moich i zupełnie szczerze mówiąc dla mnie o wiele większe znaczenie niż to jaka jest czyjaś ulubiona piosenka czy ulubiony film,mają czyjeś poglądy na pewne tematy,to jaka dana osoba jest. Zdecydowanie lepiej dogaduję się z osobami z którymi jednak łączy mnie wspólne zdanie w wielu kwestiach i podobne podejście do życia niż czyjeś zainteresowania czy zawód jaki dana osoba wykonuje . To że ktoś słucha innego rodzaju muzyki niż ja,absolutnie nie wpływa na jakość rozmowy,natomiast jeżeli ktoś jest moim przeciwieństwem ..rozmowy nie są już tak przyjemne i raczej oddalamy się od siebie z daną osobą Przyznam się szczerze że osobiście wolałabym porozmawiać z osobami które też przeszły coś w życiu i chciałyby czasem podyskutować o swoich problemach niż z osobami które unikają "negatywnych tematów" bo wolą rozmawiać o czymś dobrze jest się pośmiać i oderwać od smutnej rzeczywistości ale jednak uważam że takich osób jest bardzo osób które zamiast zmieniać niewygodny temat i mówić innym "Przestań narzekać"? wydaje mi się że niezbyt przeszkadza mi słuchanie o czyichś problemach dlatego że sama przeszłam w życiu to i owo i uważam że jeżeli pomiędzy dwiema osobami jest jakiś wspólny mianownik - zawsze łatwiej jest się zaprzyjaźnić i czuć komfortowo z osobą z którą się rozmawia. Nikt nie powinien być pozostawiony sam sobie i walczyć ze swoimi trudnościami najzwyklejsza rozmowa,wygadanie się,narzekanie,w towarzystwie kogoś kto to rozumie i zamiast wiecznego wysyłania na terapię (nie mam nic przeciwko terapiom) weprze taką osobę,jest bardzo często uciekają od rozmów o problemach,nie zdając sobie nawet sprawy,że najzwyklejsza rozmowa potrafi przynieść jedyne czego chcemy,to wsparcie bez żadnego oceniania nas czy tylko pustych słów typu "wszystko będzie super".Wiele osób zamiast tego woli usłyszeć "w razie czego zawsze możesz na mnie liczyć" i wiedzieć,że w razie potrzeby ktoś zawsze ich miałam nieco gorszy okres z powodu zerwania z partneram i to co mi właśnie pomogło to rozmowy z przyjacielem,który zawsze oferował mi swoją pomoc i miał dla mnie czas. Bardzo nie podoba mi się również kiedy ktoś ignoruje wszystko to co zostało przeze mnie napisane w wiadomości i skupia się tylko na odpowiedzi na jakieś zadane pytanie. Wołabym również żeby nie pisały do mnie osoby które są bardzo ile odpowiadają mi osoby z poczuciem humoru,tak nie podoba mi się obracanie dosłownie wszystkiego w pewne granice. Szczerze mówiąc wolałabym żeby pisały osoby które odpisują chociażby co 5/6 godzin niż ktoś kto odpisze na jedną wiadomość po 12 godzinach albo jeszcze rzadziej - uważam naprawdę że jeżeli się chce kogoś poznać to zawsze znajdzie się dla niego czas. Okazanie zaangażowania jest dla mnie bardzo ważne w relacjach międzyludzkich i jeżeli ktoś już na samym początku nie wykazuje żadnego zaangażowania oraz "nie ma czasu" wysłać chociażby jednej lub dwóch wiadomości w ciągu doby,jest to dla mnie równoznaczne z tym że albo nie przypadłam mu do gustu albo na serio ma zbyt dużo obowiązków żeby zacząć znajomość,i wolałabym żeby w takim wypadku,ktoś do mnie nie piszę tego wcale ze złośliwości tylko po to,żebyśmy nie marnowali sobie nawzajem samo jak ktoś może nie być zainteresowany częstymi rozmowami (co w zupełności rozumiem bo nie każdy ma na to czas oraz ochotę) ja nie jestem zainteresowana jedną wiadomością wysłaną na całą dobę czy jeszcze się nawzajem. Gdyby chodziło mi o kolejną tego rodzaju znajomość,ten post wyglądałby zupełnie inaczej. Nie chcę żeby ktoś zrozumiał mnie źle,nie chodzi mi o to żeby ktoś non stop do mnie wypisywał bo każdy ma jakieś własne życie i dlatego też zamiast 20 czy 30 krótkich wiadomości na jakimś komunikatorze i trzymaniu telefonu cały dzień w ręku,wolałabym dostać 2 lub 3 wiadomości na dobę ale rozbudowane i mające sens niż tylko wiadomości błyskawiczne (zdecydowanie na samym początku po z czasem można przenieść się na komunikator i pisać nawet przez cały dzień - jeżeli oczywiście obie strony tego chcą i dobrze się dogadują)Pierwsze wrażenie jest dla mnie bardzo jest czymś wyjątkowym i każda osoba zainteresowana znajomością z kimś powinna okazać drugiej stronie tutaj powiem już od razu - albo odpisuję komuś praktycznie od razu albo też nie odpiszę komuś do 12 godzin oznacza to,że nie jestem zainteresowana przede wszystkim na szczerość zamiast złudnych nadzieji i udawania kogoś kim się nie jest albo jakichś wymówek,żeby tylko uniknąć nie podoba mi się ocenianie innych ludzi i jest bardzo ważny Na sam koniec dodam jeszcze tylko że potrafię dać z siebie bardzo dużo i zaangażować się w rozmowę (Staram się traktować ludzi tak jak sama chciałabym być traktowana przez nich) natomiast jeżeli ktoś liczy tylko na mnie i nie zadaje żadnych pytań,żeby podtrzymać rozmowę oraz pisze krótkie wiadomości,sama też nie staram się ciągnąć czegoś na siłę i zazwyczaj w takim momencie kontakt się ucina..daję ludziom tyle,ile oni dają bardzo się rozpisać i podciągnąć rozmowę,przychodzi mi to z łatwością ale zaangażowanie powinno być widoczne z obu ktoś się nie stara,nie mam zamiaru nikogo zmuszać,nic na siłę. To działa w obie widzę czyjeś zaangażowanie i chęć rozmowy,tym bardziej mnie to motywuje,jeżeli natomiast nie,nie wymuszam na nikim niczego. Napisałam o tym wszystkim dlatego,że chcę uniknąć nieporozumień i chcę żeby czytając ten post,ludzie sami zdecydowali czy byliby zainteresowani rozmową ze mną czy nie. Bardzo brakuje mi takiej przyjaźni,przyjaźni z kimś kto nie jest nachalny ale i też okazuje zainteresowanie moją osobą i stara się znaleźć dla mnie przysłowiowe 5 minut w ciągu odpisuję naprawdę bardzo na odpowiedź ode mnie,czeka się 5 proszę,potraktujcie poważnie to co teraz czytacie i odezwijcie się,tylko wtedy,jeśli i wam zależy na takim kontakcie i jeśli wiecie,że macie na to codzienną wymianę chcę po raz kolejny dostać wiadomości od kogoś,kto już na samym początku tłumaczy się brakiem naprawdę nie masz czasu na tak częste rozmowy,po prostu nie człowiek ma w końcu inne oczekiwania,ale najważniejsze jest to,żeby obu stronom odpowiadała dana forma wreszcie zobaczyć w kimś, też byłam kiedyś bardzo zajętą osobą ale wiem,że jeżeli na czymś lub na kimś nam zależy,zawsze znajduje się choćby parę minut w ciągu dnia. Niezależnie od tego kiedy ktoś zdecyduje się odezwać,zawsze zaglądam na e-mail,także nawet jeżeli znajdziecie mój post po wielu miesiącach od dodania go,możecie śmiało do mnie pisać 🙂 nigdy nie ignoruję ciekawych wiadomości. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie @ Proszę by pisały osoby od 18-32 lat Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Witam, spróbuje się dostatecznie streścic z problemem, choc nie będzie to łatwe. Byłam z chłopakiem jakies 2,5 roku. Zerwałam przez niego. Nasze pierwsze pół roku można zaliczyc do szczęsliwych, potem to tylko dla mnie była wiara ze sie poprawi, będzie lepiej- a nie było było coraz gorzej. On pił, dużo pił, często, kłamał, często własnie tez z tego powodu, bo choc na wiele rzeczy się nie zgadzałam, mówiłąm "nie" to on i tak to nawet wędkarstwo, a Poza piciem zajął sie chorymi rzeczami takimi jak broń, myślistwo, legalnie lub nie poprostu się w to wgłebił, co nigdy mi się nie podobało, gdyż nigdy nie wykazywał się odpowidzialnością godną dorosłego człowieka... Nie czułam poprostu kompletnie , ze mu cos zależy, gdy była kłótnia z mojego czy jego powodu, to jak nie pojechałam wyjasnic do niego tego, to on nic nie zrobił,zawsze pił. A ja zostawałam sama w nerwach, kiedy on sie poświęcał temu co dla niego najlepsze(alkohol i jeżdzenie z kolegami po lasach). okłamał mnie, chodziło tez o picie więc Zakonczyłam to, gdyz nie czułam wogóle ze mu zależy. On jak zwykle nawet sie nie pofatygował przyjechac. PO tym zdarzeniu ciągle upajał sie alkoholem przez jakies 3 tyg. tak ze nie wiedział który juz dzien mi się kroiło i rozkleiłam się całkiem. napisałam o spotkanie, on mi piekne ładne słówka, ze zrozumiał ze juz nie będzie pił, ale kiedy poprosiłam go zeby conajmniej miesiąc tego gówna nie ruszał to odpowiedział ze sie postara ale nie obiecuje, bo cos tam cos tam...Nie minęło pare dni i znów kłótnia o alkohol, fakt nie ze wypił, ale w tym temacie sie kłótnia zawierała. Koniec i znów Minął następny miesiac. Teraz on napisał o spotkanie,Zrobiłąm to choc od razu zastrzegłąm ze niech na wiele nie liczy. Rozmowa była podobna jak ostatnim razem ale jakos inna. Zapewniał mnie ze tym razem sie zmienił bo zrozumiał. Rozmawiał z psychologiem i pojął pewne rzeczy, w skrócie psycholog po zapoznaniu sie z sytuacją z jego strony, stwierdził ze ja nie okazywałam mu zbyt wiele miłości (ma to swoje korzenie niby w rozwodzie moich rodziców) dlatego on szukał satysfakcji w czym innym -bron, polowania tym co go kręciło. Przyznaje sie nie jestem wylewna uczuciowo, ale jestem opiekuncza kiedy tego potrzebował, nie zostawiałam go samego, zawsze wspierałam. Z jego strony wsparcia zadnego nie dla mnie takie jak cięzka operacja mojego psa były dla niego powiedział mu również ze win nalezy szukac w sobie a nie innych, racja tylko nie jestem przekonana, czy to znów nie sa puste słowa,Teraz on wyjechał za granice, odpocząc od alkoholu i towarzystwa i czeka czy chce do niego wrócic...Nie wiem co mam zrobic, obawiam sie ze znów moze byc tak samo, a jednoczwsnie wierze ze on sie zmienił..czy to mozliwe? przez dwa miesiące próbowałam zapomniec o nim i kiedy prawie mi sie udało on znów sie pojawa. No i nie wiem czy czuje jeszcze cos do niego. Wzrusza mnie to wszystko ale nie wiem czy jest sens znów próbowac...Poradzcie prosze... Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Lidia Marczak: Nie wiem co mam zrobic, obawiam sie ze znów moze byc tak samo, a jednoczwsnie wierze ze on sie zmienił..czy to mozliwe? przez dwa miesiące próbowałam zapomniec o nim i kiedy prawie mi sie udało on znów sie pojawa. No i nie wiem czy czuje jeszcze cos do niego. Wzrusza mnie to wszystko ale nie wiem czy jest sens znów próbowac...Poradzcie prosze... Z nałogami nie ma żartów. Moje doświadczenie jest takie, że słowa nic nie znaczą, a tym bardziej słowa w stylu "od jutra się zmienię, jak tylko do mnie wrócisz". Zmiana zachodzi w człowieku wtedy kiedy on tego chce i czuje się na to gotowy - jedynym człowiekiem, który może przypilnować, żeby nie pił, jest on sam. Dlatego kolejność jest taka, że najpierw on radzi sobie ze swoim problemem, a potem Ty wracasz. Co do interpretacji psychologa, u którego był Twój partner - w moim odczuciu to duże nadużycie (albo duże niezrozumienie jego słów przez Twojego partnera, ciężko powiedzieć). W każdym razie nie znam psychologa, który po jednej rozmowie wysunąłby tak daleko idące wnioski. I najważniejsze - jeżeli jesteś w stanie już "prawie" o nim zapomnieć to czy warto rozdrapywać rany i wielokrotnie przeżywać to samo? Skoro Twój związek już kilka razy się rozpadł to na jakiej podstawie twierdzisz, że tym razem będzie inaczej? Gośka J. Urząd Wojewódzki/Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kr... Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Lidia Marczak: A jak Ty myślisz? Czego oczekujesz od związku, a co dostajesz? Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Jeżeli chodzi o jego nałóg, to powiedział ze juz nie pije ostatnio, a teraz gdy jest za granicą chce to kompletnie zakonczyc...i od jakis 2 tygodni faktycznie nie sama już kolejny raz nie dałabym się nabrac, ze sie poprawi a najpierw wrócic do niego. Ale jego słowa zaczynają miec pokrycie w działaniu, dlatego się zastanawiam... Nie wiem jaki to psycholog był, wiem ,że rozmowa jego z nim bardzo wpłynęła na niego, że zaczął myślec, ze to jego wina była i chce to naprawic. Tu własnie mam problem, gdyż boje się tego że może byc tak samo, ale jednoczesnie widze ze cos sie zmieniło, wierze, że wcale tak nie musi byc. Oczekuje od związku przede wszystkim szczerości, rozmowy, kompromisów realnych, poczucia ze jestem dla niego ważna, że nie zostawi mnie samej, gdy będe tego potrzebowac, wsparacia... hmm wiele z tych rzeczy nie miałam, ale teraz po rozmowie z nim wygląda, że naprawde chce mi to dac, to czego nie miałam... Poradźcie jak wyjśc z tej sytuacji, co pomoże mi podjac decyzje. Edyta K. właściciel, "Jedynka" Pracownia Terapii i Edukacji Psycho... Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Pani Lidio, Na podstawie tego co Pani pisze wydaje się, że Pani partner jest alkoholikiem, co gorsza jego choroba jest juz w stadium dość zaawansowanym, skoro zdarzają mu się ciągi picia i wyraznie stracił nad piciem kontrolę. Jedna wizyta u psychologa z całą pewnością niczego nie zmieni w sposób trwały w jego zachowaniu,cudów nie ma, proszę przestać się łudzić. Leczenie odwykowe to trudny i dość długotrwały proces( ok 1,5- 2 lata), polega na systematycznej pracy nad sobą w kontakcie z terapeutą nawet kilka razy w tygodniu. Proszę się zastanowić czy ma Pani tyle wytrwałości i tyle miłości do niego, by towarzyszyć partnerowi w czasie leczenia?? o ile oczywiście wogole je podejmnie , bo jak narazie to tylko odbył konsultację, z której zresztą wyciągnął, poza korzyściami, rownież j wnioski obwiniające Panią za to co się złego dzieje w jego życiu. Alkoholicy zazwyczaj obwiniają bliskich za swoje problemy, niech Pani nie pozwala na to,dopóki nie jest za pózno,dopóki nie jest Pani jeszcze osobą wspóluzaleznioną wspólnie z alkoholikiem pchającą koło choroby alkoholowej poprzez np: zaprzeczanie oczywistym faktom usprawiedliwianie zła naiwna wiarę, że dla Pani on się zmieni lub, że po ślubie będzie lepiej Jeżeli bardzo go Pani kocha,,,proponuję postawić twarde warunki,,, najpierw podejmnie leczenie odwykowe a potem odzyska Panią pozdrawiam konto usunięte Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Witam Cię Lidio, życie z alkoholikiem to piekło na ziemi. Wybór należy do miłość nie jest na tyle silna, żeby pokonać nałóg. Znajdź w swojej miejscowości grupę AL-Anon i zacznij walczyć przede wszystkim o Cię serdecznie, życzę Ci dużo siły i samozaparcia. Przesyłam Ci moją siłę i moc pozytywnego myślenia. Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Lidio, podpisuję się pod tym co napisały osoby powyżej. Myślę, że zanim podejmiesz jakikolwiek decyzje i uwierzysz Jego deklaracjom, dowiedz się więcej nt. uzależnienia i współuzależnienia. Możesz np. zajrzeć na moją stronę . Możesz też obejrzeć film "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" - genialnie pokazuje co dzieje się z alkoholikiem i jego rodziną. Możesz tam np. zobaczyć proces zwany przez specjalistów "nawrotem" - czyli powrotem do destrukcyjnego picia po 7 latach abstynencji. Bo warto wiedzieć, że alkoholik może nie pić. To niepicie może trwać kilka lat, ale jeśli wróci do picia, to będzie to takie destrukcyjne picie jak poprzednio. Uzależnienie nie przechodzi, nie ma powrotu do picia towarzyskiego. Myślę że to co powinnaś sobie przede wszystkim uświadomić to że problem uzależnienia to nie tylko problem upijania się. Uzależnienie to problem emocjonalny - alkohol jest sposobem na to, aby odcinać się od emocjonalnego doświadczania siebie i otaczającego świata. Alkohol tłumi przeżywanie. To tak jakbyś zaczęła chodzić z watą w uszach. Wyjęcie tej waty sprawiłoby, że dźwięki docierałyby do Ciebie za mocno, więc chciałabyś je wygłuszyć. Teraz wyobraź sobie, że hałas sprawia Ci ból i wkładasz sobie w uszy watę. Co czujesz? Ulgę Wreszcie możesz pozbyć się napięcia i bólu jaki powodują dźwięki w Twoim otoczeniu. Teraz wyobraź sobie, że ktoś bliski ma do Ciebie pretensję, bo Ty go przez tę watę w uszach nie słyszysz. Chcesz go usłyszeć wyjmujesz watę i kaskada dźwięków wpada w Twoje uszy, napinasz się, chodzisz rozdrażniona, marzysz o chwili wytchnienia. To jest właśnie sytuacja niepijącego alkoholika. Być może on chce Cię usłyszeć, być może zdaje sobie sprawę, z zagrożenia i destrukcji jaką niesie picie, ale jednocześnie zaprzestając picia pozbawia się tarczy, chroniącej go przed światem i przed sobą. Jest rozdrażniony i napięty. I nawet jeśli widzi korzyści z niepicia czeka na ten moment kiedy będzie mógł się spokojnie napić. Oszukuje siebie na tysiąc różnych sposobów, że teraz już może, że umie nad tym zapanować, wymyśla tysiąc sposobów na skontrolowanie swojego picia i wraca do tego z czego przed chwilą wyszedł. I to nieodmiennie przynosi ulgę, napięcie schodzi i znów można postanowić, że jednak lepiej nie pić. I to się udaje nawet jakiś czas, czasem klika miesięcy, aż znowu rosnące napięcie stanie się nie do wytrzymania i znów znajdzie się "przypadkiem" jakiś kolega, jakaś okazja na "tylko ten jeden raz". Jak widzisz twoje prośby i różne zabiegi mają tu naprawdę nie wielkie znaczenie. To co go może wyleczyć to nie postanowienie napicia tylko rozwiązanie problemu radzenia sobie z emocjami i napięciami na trzeźwo. Do tego potrzeba nie tylko niepicia ale totalnego przeorganizowania swojego życia. Tak aby styl życia, sposób życia wspierało trzeźwość. Więc jeśli on coś obiecuje że zmieni, a np. dalej ma tylko pijące środowisko, to te obietnice mają bardzo małe szanse realizacji, nawet jeśli są szczere. Więc nie słuchaj tego co on mówi że zrobi, tylko patrz co on realnie robi "po nowemu" co konkretnie zmienia oprócz nie picia. Jedna sesja z psychologiem i zrozumienie szkodliwości picia czy jego przyczyn nijak się ma to wewnętrznej przemiany jaka tu jest konieczna, aby niepicie w dłuższym czasie było możliwe. Nie każdy psycholog jest przygotowany do terapii uzależnienia i bardziej wiarygodne są tu placówki specjalizujące się w tego rodzaju problemach oraz specjaliści terapii uzależnień. Twoje zachowania i doświadczenia dzieciństwa, Twoja emocjonalność nie mają tu nic do rzeczy. On nie pije dlatego, że Ty miałaś takie czy inne dzieciństwo, albo w jakiś sposób się zachowujesz. On pije dlatego, że bycie trzeźwym go boli. W nim jest powód i on ma się zmieniać. To, że on tak mówi, że w jakiejś części to przez Ciebie, to jest to typowe w tej chorobie. Standardowe teksty to: "nie pił bym gdybyś: się nie czepiała, nie gadała tyle nie zdenerwowała mnie nie wypominała mi picia nie mówiła o piciu była milsza była troskliwsza pomogła mi była przy mnie zostawiła w spokoju dała decydować nie zmuszała mnie...." Słyszą to wszystkie towarzyszki uzależnionych Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Może troche mało opisałam problem... Myśle,że on nie jest w tak zaawansowanym stadium alkoholizmu. Kiedy byłam z nim to owszem piwo było od czasu do czasu, potem coraz więcej, nie podobało mi się to, że pije prawie codziennie jedno,dwa lub trzy piwa i od imprezy troche jeden lub dwa dni w tygodniu nic nie jeden dłuzy czas, kiedy pił przez pare dni na okrągło zdarzył sie ,kiedy go zostawiłam. Od swojego pijącego towarzystwa wyraźnie chce się odciąc. Ale tu nie tylko o to chodzi, denerwowało mnie również, że znalazł chorą pasję w którą strasznie się zagęłbił. Zaczął robic pozwolenie na bron, jeździc nocami po lasach i na okrągło o tym gadac. To było nie do zniesienia. Zawsze byłam przeciwna temu, a teraz powiedział, że zrezygnuje z tego tez. Chodzi tez o jego poglądy z kasą. Zawsze mu mało... Nie żeby mi żałował na cos czy cos, ale chciałby miec miliony i nic nie robic najlepiej. Otworzył firmę, zarabiał wkoncu coraz większe pieniądze ale dalej mu za mało człowiek dąży,żeby mu lepiej było, ja ja się ciesze z tego co mam, a nie zazdrosze komuś. Wracając do firmy i kasy, to teraz żeby odpocząc, na nowo się "narodzic" wyjechał do pracy za granicą- haruje po 13h ddziennie za mniejsze pieniądze niż tu i mieszka w nie zbyt fajnych warunkach. Nie musiał wcale tam jechac...sam dla siebie na to się zdecydował...Czy jest możliwe aby człowiek zmienił sie o 180stopni? Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Stadium alkoholizmu może ocenić tylko on sam i specjalista. Dla mnie picie 1-2 piw codziennie to też rodzaj alkoholizmu i często nie mniej destrukcyjnego, z drugiej strony cała masa Polaków nie widzi w tym nic złego. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Odwiedź ośrodek terapii uzależnień, pogadaj z kimś, kto się na tym zna - przynajmniej rozwiejesz swoje wątpliwości. Co do jego pasji, jeżeli mu zabronisz jej realizować to nie wróżę Wam świetlanej przyszłości. Odcinanie ukochanej osoby od pasji porównałabym do zamknięcia jej w złotej klatce - w Twoim odczuciu tak będzie lepiej, a w jego? I kolejna rzecz - samce mają to do siebie, że przejawiają postawę zdobywcy. Innymi słowy, chcą coraz więcej i nie zadowalają się tym co mają teraz. Może mają to zapisane w genach, a może jest to uwarunkowane kulturowo, nie wiem. Wiem, że jeśli chce się mieć samca w domu to trzeba to zaakceptować. Oprócz samca wyróżniam jeszcze misiów, pantoflarzy, metroseksualnych, równouprawnionych i kilka innych typów mężczyzn - trzeba znaleźć typ najbardziej pasujący do Ciebie :) Jeśli pytasz o to czy człowiek może się zmienić, moja odpowiedź brzmi TAK, oczywiście, że może. Czasem wystarczy jedno małe wydarzenie w życiu człowieka, żeby całkowicie zmienić spojrzenie na świat. Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Magdalena Bartoszewska: Stadium alkoholizmu może ocenić tylko on sam i specjalista. Dla mnie picie 1-2 piw codziennie to też rodzaj alkoholizmu i często nie mniej destrukcyjnego, z drugiej strony cała masa Polaków nie widzi w tym nic złego. Racja. Większośc nie widzi nic w tym złego ale ja tak, nie podoba mi się to. Nie tak mnie wychowali, ojciec bardzo rzadko spożywał jakikolwiek alkohol. Ale z drugiej strony u niego w rodzinie było odwrotnie,ojciec lubiał wypic, awantury itd. Ale ostatnimi laty juz nie pije. Mój ex powiedział ze w jego rodzinie nigdy tak nie będzie jak on miał w dzieciństwie. Co do jego pasji, jeżeli mu zabronisz jej realizować to nie wróżę Wam świetlanej przyszłości. Odcinanie ukochanej osoby od pasji porównałabym do zamknięcia jej w złotej klatce - w Twoim odczuciu tak będzie lepiej, a w jego? Niczego mu nigdy nmie zabraniałam, tylko mi się to nie podoba, bo uwazam wszystko ale w umiarze, a to co on wyprawiał to było chore poprostu przekraczało wszelkie granice. Najpierw wędkarstwo do granic bólu i na okrągło, potem polowania i broń. Ja nigdy mu nie zabraniałam, ale jak taka pasja staje się najważniejsza w życiu nawet od drugiej osoby to chyba coś jest nie halo. Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Lidia Marczak:Racja. Większośc nie widzi nic w tym złego ale ja tak, nie podoba mi się to. Nie tak mnie wychowali, ojciec bardzo rzadko spożywał jakikolwiek alkohol. Ale z drugiej strony u niego w rodzinie było odwrotnie,ojciec lubiał wypic, awantury itd. Ale ostatnimi laty juz nie pije. Mój ex powiedział ze w jego rodzinie nigdy tak nie będzie jak on miał w dzieciństwie. Widzisz i tu jest pytanie jaką każdy z was ma definicję picia i gdzie są granice Waszej tolerancji. Twoją wypowiedź rozumiem tak, że Twoja definicja picia zaczyna się od regularnego spożywania jakiegokolwiek alkoholu, a jego definicja od awantur po alkoholu. Między jednym piwem a awanturą widzę sporą różnicę.. Może być tak, że każde z Was, operując na swojej definicji, ma zupełnie inne spojrzenie. Ty możesz uważać, że ex pijąc cokolwiek powiela drogą ojca, a on się może oburzać, bo przecież się nie awanturuje. I mamy klops, on nie wie o co Ci chodzi, a Ty czujesz się niezrozumiana. Niczego mu nigdy nmie zabraniałam, tylko mi się to nie podoba, bo uwazam wszystko ale w umiarze, a to co on wyprawiał to było chore poprostu przekraczało wszelkie granice. Najpierw wędkarstwo do granic bólu i na okrągło, potem polowania i broń. Ja nigdy mu nie zabraniałam, ale jak taka pasja staje się najważniejsza w życiu nawet od drugiej osoby to chyba coś jest nie halo. Co konkretnie oznacza "do granic bólu"? I po czym wnioskujesz, że jego pasja była/jest ważniejsza od drugiej osoby? W tym wypadku ponownie pojawia się problem definicji, interpretacji i granic. Coś, co dla Ciebie jest niewyobrażalne, nie musi być takim dla niego. Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Lidio, zupełnie nie rozumiem tego, co się teraz stało - w pierwszym poście było problemowe picie, a gdy zostało nazwane alkoholizmem to nagle problem zniknął i sama mówisz, że to Ty przesadzasz i może się czepiasz. Jednak znowu wymieniasz cały szereg jego zachowań, z którymi Ci jest trudno i źle. Pokazujesz jak bardzo się nie rozumiecie. Myślę, że może warto przełożyć uwagę z tego jaki on jest "nie taki" i zastanowić się po co w ogóle chcesz tego związku. Na co Ci taki chłop co podejrzanie pije (może i się czepiasz, ale nie podobają Ci się jego piwa), nie podoba Ci się jego pasja, nie podoba podejście do pieniędzy. Już raz od niego odeszłaś i on jakby się tym nie przejął To po co wróciłaś, czego chcesz w tym związku, na co liczysz? Podoba Ci się, że on obiecał, że porzuci to całe swoje życie jakie lubi dla Ciebie, bo Ty tego nie lubisz? To Cię "kręci"? Nie niepokoi Cię, że jeśli zrobi to wszystko dla Ciebie porzuci swoją pasję, sposób spędzania czasu, rozrywki, towarzystwo, sposób zarabiania pieniędzy, stosunek do pieniędzy itd... jeśli tyle dla Ciebie poświęci, to odbije się to za jakiś czas "czkawką". Nie boisz się rachunku jaki Ci wystawi, jeśli naprawdę to zrobi? A jeśli jednak nie da rady i będziesz musiała się męczyć z takim facetem, który Ci się właściwie nie podoba? Czy nie lepiej zamiast reformować tego człowieka, znaleźć takiego co już to ma - lepszą pasję, lepsze podejście do życia itp...? A tak na marginesie jeśli ktoś jest w stanie pić ciągiem kilka dni, z "powodu rozstania" to mało prawdopodobne, aby to był ktoś kto nie ma bliższych relacji z alkoholem. No i w pierwszym poście łączyłaś "las" i alkohol a teraz to oddzielasz. Choć wydaje się prawdopodobne, że te dwie rzeczy się łączą. Gośka J. Urząd Wojewódzki/Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kr... Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Typowe dla współuzależnionej kobiety - zaprzeczanie. Nie jesteś widocznie jeszcze gotowa na przyjęcie prawdy. Jeśli nadejdzie taki czas to napisz, to ja napiszę Ci jak wyglądało moje życie kiedy wychowywał mnie wujek narkoman i alkoholik. Mogę opisać Tobie, jak zniszczył całą rodzinę. Aneta S. trener, doradca zawodowy, coach Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Elżbieta Kalinowska: No i w pierwszym poście łączyłaś "las" i alkohol a teraz to oddzielasz. Choć wydaje się prawdopodobne, że te dwie rzeczy się łączą. Moj swietej pamieci wujek Henryczek zwykl mawiac: "Liczba nalogow jest stala".Aneta S. edytował(a) ten post dnia o godzinie 22:32 Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Elżbieta Kalinowska: Podoba Ci się, że on obiecał, że porzuci to całe swoje życie jakie lubi dla Ciebie, bo Ty tego nie lubisz? Nie chce żeby porzucał całe to życie dla mnie. Człowiek musi miec pasje zainteresowania ale niech to nie przekracza granic rozsądku. Czyli wypad na łono natury czy na ryby -ok, ale nie codziennie i bez względu na wszystko. Spotkania z kolegami czy coś, nigdy nie miałam o to problemów, o ile nie rozbijało się to o bezsensowne picie bez okazji. Niech robi to co lubi, ale niech to nie będzie na pierwszym bezwzględnym miejscu. On też zawsze uważał, że skoro on mi niczego nie zabrania, to jemu też wolno wszystko i wszędzie i nie rozumiał dlaczego mogę miec o cos problem do niego, skoro on mi na wszystko pozwala. Czy nie lepiej zamiast reformować tego człowieka, znaleźć takiego co już to ma - lepszą pasję, lepsze podejście do życia itp...? "takich już nie ma"... i boje się że nie jestem w stanie już nikogo więcej pokochac....No i w pierwszym poście łączyłaś "las" i alkohol a teraz to oddzielasz. Choć wydaje się prawdopodobne, że te dwie rzeczy się łączą. Tak łączą sie, jego pasje bardzo często łączyły sie z alkoholem, tylko nie rozumiem do czego w tym dązysz? konto usunięte Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Magdalena Bartoszewska:I kolejna rzecz - samce mają to do siebie, że przejawiają postawę zdobywcy. Innymi słowy, chcą coraz więcej i nie zadowalają się tym co mają teraz. Może mają to zapisane w genach, a może jest to uwarunkowane kulturowo, nie wiem. Wiem, że jeśli chce się mieć samca w domu to trzeba to zaakceptować. Oprócz samca wyróżniam jeszcze misiów, pantoflarzy, metroseksualnych, równouprawnionych i kilka innych typów mężczyzn - trzeba znaleźć typ najbardziej pasujący do Ciebie :) Wypraszam sobie!!!! Misie, pantoflarze i równouprawnieni cały czas pozostają mimo wszystko samcami i mają swój samczy atrybut na swoim miejscu!!! Rafał Winnicki PKO BP Departament Restrukturyzacji i Windykacji Klienta ... Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Lidia Marczak: Ludzie często mylą zakochanie z miłością.... kiedy zakochanie mija wydaje się że w sposób naturalny powinno się przekształcić w miłość lub przynajmniej przyjaźń.... Tymczasem czasem jest tak że zakochujemy się w ludziach których najnormalniej w świecie nie lubimy.... To co nas do nich przyciąga to czysta chemia... co wtedy? Czy to znaczy że "Ci drudzy" są be? Czy to ich wina że lubią inną zupę, że mają inny pogląd na porządek w domu, że lubią inaczej niż my spędzać wolny czas? Czy można tu mówić o czyjej kolwiek winie? Czy można obwiniać? Czy można obwiniać że są inni niż NAM TO NA RĘKĘ? Pomyśl.... RaV Edyta K. właściciel, "Jedynka" Pracownia Terapii i Edukacji Psycho... Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Rafał Jaworski: Wypraszam sobie!!!! Misie, pantoflarze i równouprawnieni cały czas pozostają mimo wszystko samcami i mają swój samczy atrybut na swoim miejscu!!! :)))) Agata Maja M. HR Rekrutacja Prawo Pracy Komunikacja Employerbranding Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Witam, kiedy czytałam Pani list odniosłam wrażenie, że jakoś strasznie dużo w nim "jego" a nieco mniej Pani. Nie podejmuję się diagnozowania Pani partnera a co więcej...nie chciałabym się nim zajmować wcale. Nie jestem też w stanie zadecydowac za Panią ani doradzić Pani jaką podjąć decyzję, ale...poszłabym tropem pierwszej myśli i szukania Pani, jako czującej i mającej potrzeby Osoby :) I zastanowiłabym się co Panią skłania do podtrzymania tego związku. Co jest ważne w tym związku dla Pani, i co ten związekPani daje takiego, że jest Pani gotowa pójśc na tyle kompromisów (akceptacja picia, ignorowania potrzeb...)? Może po zastanowieniu się odkryłaby Pani, że to co ten związek wnosi, może Pani odczuć, otrzymać także w inny, bezpieczniejszy dla Pani sposób. To Pani jest specjalistą od własnego życia i Pani wie najlepiej kiedy czuje sie szczęśliwa. Czy czuła się Pani szczęśliwa w tym związku? A jeśli nie...co Pani czuła i co ten związek Pani dawał? Pozdrawiam, AgataAgata Maja Mordak edytował(a) ten post dnia o godzinie 19:22 Temat: Dylemat rozstanie czy nie. Lidio nie mam jakiś specjalnych dążeń w tej rozmowie, raczej staram się zrozumieć to o czym mówisz i pokazać Ci, że jeśli jest problem uzależnienia, to jest on dużo bardziej skomplikowany niż tylko samo picie. Jeśli las i alkohol są ze sobą związane, to odstawienie samego picia bez zmiany zwyczajów dotyczących "lasu" stawia pod znakiem zapytania trwałość tej zmiany. Ale może to mniej istotne niż to, czego właściwie oczekujesz od tej grupy - co byś chciała uzyskać?

dlaczego facet pije po rozstaniu